Lub zobacz galerie
Magda i Przemek urządzili kameralne wesele w gronie najbliższych. Miałem przyjemność zrobić dla nich reportaż ślubny. Choć osobiście poznaliśmy się dopiero w przeddzień wesela, gdy przyjechałem do Polnej Zdrój – od pierwszej rozmowy wiedziałem, że do przyjęcia weselnego podchodzą tak samo jak ja. I że będzie ekstra.
Polna Zdrój we Wleniu
Polna Zdrój To najlepsze miejsce w Polsce, w jakim fotografowałem reportaż ślubny. Willa stoi z dala od miasta, pośród gór. Od wejścia czuje się spokój. I widać dbałość o każdy szczegół. Para właścicieli ciągle czuwa i osobiście podaje wyjątkowo gustownie przygotowane potrawy i desery. Zwykle jestem na tyle skupiony na fotografowaniu i jem w pośpiechu, że nie pamiętam, gdzie co można było zjeść. Tutaj jest inaczej. I ta atmosfera! Zawsze można usiąść w salonie pełnym kanap, poduch pod oknami i porozmawiać. Nikt nie goni “zjedliście, to trzeba już tańczyć”. Taki typowy “slow wedding”, jakich nieco jeszcze brakuje w Polsce. Choć ja to i tak mam szczęście i zawsze trafiam na super ludzi. 😀
Zaangażowanie w reportaż z wesela
“Musisz być dobrym fotografem” – słyszałem od gości Magdy i Przemka podczas wesela. Zapytałem dlaczego tak sądzą. Odpowiedzieli, że widać, że bardzo się przykładam i ciągle obserwuję, co się dzieje. Bardzo to miłe, gdy – jeszcze przed obejrzeniem fotografii – ktoś docenia moją pracę. Jeszcze bardziej cieszy, że – po zobaczeniu efektu pracy – nadal tak uważają. Ile miłych słów usłyszałem, gdy M&P zobaczyli swoje zdjęcia!
Notabene ja to samo pomyślałem o DJ-u Ogniomistrzu, który w każdym momencie doglądał, w jakim nastroju są goście i czy muzyka nie przeszkadza w rozmowach. Wiedział też świetnie, co zagrać, gdy już rozszalała się impreza na parkiecie. Z kolei DJ, Eryk, powiedział mi jeden z najlepszych komentarzy do mojej pracy – że jestem jak kot, który rzuca się na laser. 😀
W sumie poprzedni raz, kiedy byłem na tak wyluzowanym przyjęciu, to wesele w Londynie Miłki I Dana.